Ostatnie wpisy
Zakładki:
BARDZO WAŻNE! Wszystkie zdjęcia są moją własnością, kopiowanie jest płatne. Jeżeli skorzystasz z mojego przepisu, podaj źródło, a mnie zostaw komentarz, czy smakowało:) Komentarzy reklamowych nie publikuję!
Kontakt
Moje strony
Najlepsze - bez jaj
FAQ
Przydatne linki
Tagi
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
ROZKWIASZCZONY BLOG KULINARNY - jadalne kwiaty i pyszne chwasty, słodkości bez jajek i bez mleka krowiego - Małgorzata Kalemba-Drożdż
Wpisy z tagiem: jadalne kwiaty przepisy
piątek, 11 stycznia 2019
Tęsknię za błękitnym niebem, a Wy? Strasznie szara ta zima w tym roku i próżno wypatrywać słońca, tylko szaro, biało, szaro... Postanowiłam poprawić sobie humor niebieskimi kwiatkami klitorii ternateńskiej, które pięknie barwią jedzenie na błękitno (tutaj o niebieskiej herbacie) i wykorzystałam napar z tych kwiatów do przygotowania galaretki. Czekoladowe ciasto z borówkami i niebieską galaretką Możecie śmiało użyć pysznego i prostego ciasta bez jajek (przepis) Niebieska galaretka z kwiatków 1,5 szklanki wody Albo użyjcie po prostu kupionej niebieskiej galaretki Kwiaty klitorii i miętę zalałam połową szklanki gorącej wody i odstawiłam pod przykryciem do zaparzenia. Dodałam listki mięty, bo klitoria w zasadzie nie ma smaku, można wyczuć tylko taki lekki groszkowy aromat typowy dla roślin strączkowych. Wahałam się między miętą a lawendą, bo lawenda fajnie pasuje do borówek, ale lawendowy ostatnio był deser, więc nie chciałam się powtarzać. Żelatynę namoczyłam w łyżce zimnej wody, a potem rozpuściłam w szklance wrzątku z cukrem. Połączyłam rozpuszczoną żelatynę z naparem ziołowym. Dodałam dosłownie jedną kroplę soku z cytryny, bo kolor naparu pod wpływem żelatyny zrobił się za bardzo zielony. Potem, po pokrojeniu ciasta, w miejscu przecięcia owoców galaretka po chwili zmieniała kolor na różowo-fioletowy, bo kolor antocyjanów, czyli barwników obecnych w kwiatach, zmienia się w zależności od pH, a sok wyciekający z borówek jest kwaśny. Oczywiście użycie kupnej niebieskiej galaretki barwionej sztucznie zlikwidowałby cały ten problem z kolorami, ale gdzie by wtedy była zabawa ;) Na wystudzone ciasto nałożyłam opłukane, wysuszone i schłodzone borówki amerykańskie ale w sumie ciemne bezpestkowe winogrona też mogłyby dać ciekawy efekt, a w sezonie borówki czarne. Kiedy galaretka zgęstniała, ale jeszcze nie zastygła, po łyżce nakładałam na ciasto. Jeżeli galaretka jest zbyt płynna, niestety może wsiąkać w ciasto, więc trzeba wyczuć właściwy moment. Po nałożeniu kilku łyżek wstawiłam do lodówki, a kiedy ta porcja zastygła nałożyłam resztę. W sumie nieco przeciągnęłam z konsystencją, ale efekt i tak mi się podoba :) Znów tej zabawy dałoby się uniknąć nakładając na ciasto krem, który powstrzymałby galaretkę przed wsiąkaniem, ale moje dzieci wolą ciasto bezkremowe, więc dyskusja zamknięta. Smacznego!
niedziela, 09 września 2018
Rodzina zgłaszała zapotrzebowanie na pierogi z owocami, ale jak to zrobić pierogi, skoro w lesie nie ma już borówek, na drzewach nie ma wiśni, a z truskawkami nie lubią. Odkurzyłam zatem przepis naszej cioci na pierogi z jabłkami. A że akurat rośliny łapią teraz drugi oddech po upalnym lecie i róże kwitną jak szalone, zaś szarlotka z różą z książki "Różane przepisy" jest wprost obłędna, nie mogłam się oprzeć urokowi tego połączenia smaku róży i jabłek. Pierogi z jabłkami i różą ciasto: nadzienie: do podania: Z mąki usyp kopiec z dołkiem w środku, dodaj sól. W dołek wlej ciepłą wodę i zagarniaj mąkę nożem mieszając składniki. Zarób gładkie i elastyczne ciasto. Uformuj kulę i przykryj ściereczką, żeby odpoczęło. W tym czasie zetrzyj jabłka na tarce. Z płatków róży odetnij białe końcówki, posiekaj płatki i zmieszaj z jabłkami dosładzając lekko. Jeżeli nie masz świeżych płatków, dodaj trochę przecieru z płatków róży. Ile? Tyle żeby było dobrze :) Żeby było słodko i różanie. Ciasto rozwałkuj podsypując mąką, wycinaj kółka szklanką. Na kółko nakładaj porcję nadzienia i zalep pieroga. Jeżeli ciasto klei się do palców, ja nie dosypuję więcej maki, tylko smaruję palce olejem. Wrzucaj pierogi porcjami do osolonego wrzątku, a kiedy wypłyną gotuj przez 2 minuty. Odcedź i podawaj np.: z masłem i podsmażona bułką, polane osłodzoną kwaśną śmietaną lub z porcją bitej śmietany, posypane prażonymi orzechami lub pistacjami. Lub ugotuj syrop z soku jabłkowego i cukru z dodatkiem cynamonu i kardamonu, które wspaniale podkreślą aromat róży. Smacznego!
czwartek, 30 sierpnia 2018
Na koniec lata wyciągam słoiczki po partyzancku zdobywane i pieczołowicie wypełniane pąkami liliowców. Pąki liliowca można marynować, dusić, jeść na surowo (przepisy znajdziecie w książce pt.: "Jadalne kwiaty") albo... można je ukisić. Wystarczy trochę soli :) Kiszone pąki liliowca pąki liliowców Do słoików włóż przyprawy, klasyczne lub bardziej orientalne. Ja lubię obie wersje :) Zbierz dojrzałe do rozkwitu ale wciąż zamknięte pąki liliowców. Poukładaj je ciasno w słoikach. Rozpuść 1 łyżkę soli w litrze ciepłej wody (albo płaską łyżeczkę w szklance, jeżeli masz do wypełnienia tylko jeden słoik) i taką solanką zalej pąki liliowca. Zakręć słoiki i odstaw na trzy dni w ciepłe miejsce, potem przenieś do chłodu. Mam nadzieję, że spotkamy się na warsztatach w Sosnowcu 14 września 2018 (jeszcze są miejsca KLIK) i będę mogła Was nimi poczęstować :) A mój dziki supermarket jest teraz pełen skarbów! Zobaczcie czym skończył się krótki spacer: Będzie z czego gotować :) Do zobaczenia!
środa, 08 sierpnia 2018
Aksamitki to jadalne kwiaty, które mają bardzo ciekawy smak. Dominują w nim gorzkawe aromaty skórki grejpfruta i nuta majeranku. Aksamitki zawierają ogromne ilości luteiny, więc bardzo warto je zjadać. Można ich używać po prostu jako przyprawy, tak jak to robią Gruzini, dosypując do zupy, pieczeni, sałatek itd. Ja postanowiłam przerobić aksamitki na pięknie pomarańczowy, gęsty sos w stylu pesto.
Pesto z kwiatów aksamitki kwiaty aksamitki (użyłam aksamitki rozpierzchłej i wąskolistnej) Odetnij z aksamitek same płatki, zmiksuj je z orzechami i oliwą. Im więcej oliwy - tym sos będzie rzadszy, zaś orzechy go zagęszczą, więc dobierz ilości wg upodobań. Jeśli masz ochotę, dodaj trochę startego sera i dopraw sos do smaku. Aksamitkowym pesto posmarowałam malutkie kanapeczki z ciemnego chleba powiedzmy, że w roli amuse bouche, do tego dodałam kiszone nasiona nasturcji - kwaskowate i chrupiące - dla zbalansowania smaków i struktur. Zapraszam jeszcze na sałatkę z aksamitkami, smażone aksamitki, ciasteczka z płatkami aksamitek i oczywiście polecam książkę "Jadalne kwiaty", gdzie znajdziecie więcej kwiatowych przepisów. Takimi pięknymi aksamitkami częstowałam gości III Kulinarnego Festiwalu Kwiatów Jadalnych w Ogrodach Hortulus w Dobrzycy (KLIK). Podczas Festiwalu prowadziłam szereg prelekcji m.in. o kwiatach jadanych w innych krajach, o trujących roślinach, o smakowitych drzewach... To doprawdy niezwykłe wydarzenie, które z roku na rok rozwija się i zaskakuje. Coraz więcej warsztatów, coraz więcej wystawców, coraz ciekawsze ekspozycje. Jestem bardzo wdzięczna organizatorom: Hortulusowi i firmie Polan, za możliwość uczestniczenia w Festiwalu i współpracy z niesamowitymi ludźmi: Kasią Majewską - tworzącą kosmetyki Makutu, Łukaszem Wierzbińskim - Mistrzem Polski Florystów, dr hab. Agnieszką Krzymińską - międzynarodowym sędzią florystyki i wykładowcą hortiterapii, Mariuszem Siwakiem - TOPszefem kuchni oraz niestrudzonymi dziewczynami z Hortulusa (Bazylio, Arniko, Biała, Pigwo - ściskam Was mocno!). Poza tym serdecznie gratuluję drużynom, które uczestniczyły w kwiatowym konkursie kulinarnym. To naprawdę trudne wyzwanie stworzyć smaczne, efektowne i spójne tematycznie danie oparte o jadalne kwiaty. Ściskam kciuki za kolejną edycję konkursu. W czasie Festiwalu Kwiatów Jadalnych miałam też okazję podpisywać moje książki i spotkać moich czytelników. Bardzo dziękuję, że byliście! To naprawdę cudowne uczucie słyszeć od Was, że moje przepisy są dla Was inspiracją. Sprawiacie, że czuję się szczęśliwa dowiadując się, iż moje gotowanie daje Wam tyle radości! Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!
poniedziałek, 06 sierpnia 2018
Po prostu kocham to połączenie. Morele z lawendą tworzą niesamowity duet smakowy. Koniecznie spróbujcie! Konfitura morelowa z lawendą morele Morele przekrój na pół lub na ćwiartki, usuń pestki. Owoce wrzuć do szerokiego rondla, jeżeli chcesz, dodaj miód lub cukier ok. 100 g na kilogram moreli moim zdaniem wystarczy absolutnie. Do mojej konfitury w ogóle nie dodawałam żadnego słodzidła, bo owoce były wystarczająco słodkie same z siebie. Podgrzewaj morele pomalutku na maleńkim ogniu pod przykryciem, żeby owoce puściły sok. Kiedy wszystkie morele "zwiędną", zdejmij pokrywkę i gotuj aż, konfitura zgęstnieje, od czasu do czasu potrząsając rondlem, żeby nie przywierała do dna. Jeżeli morele były bardzo soczyste i gotowanie zajmuje dużo czasu, możesz je przerwać, zostawić owoce do wystudzenia i ponownie podgrzać następnego dnia. Na koniec dodaj szczyptę (lub więcej) kwiatów lawendy i zamieszaj. Gotową konfiturę przełóż do wyparzonych słoików i odstaw pod koc do wystudzenia. Ostatnio przy okazji Kulinarnego Festiwalu Kwiatów Jadalnych w Ogrodach Hortulus w Dobrzycy miałam okazję powąchać i spróbować 20 odmian lawendy. Niesamowite, jak bardzo między sobą różnią się aromatem, pomimo iż wszystkie przecież pachną lawendą. Mogę jedynie powtórzyć po raz N-ty moją radę: zawsze próbujcie kwiatów, których chcecie użyć, żeby najlepiej wykorzystać ich aromat i optymalnie dobrać do dania. Do mojej konfitury wybrałam w sumie mniej urodziwą odmianę lawendy, o luźnych, jasno-fioletowych kwiatostanach, ale jak ona cudnie smakowała! Nie ostro, aptecznie, absolutnie nie jak mydliny, lecz pięknie ziołowo-miodowo. Istne cudo! Więcej przepisów z lawendą i innymi jadalnymi kwiatami znajdziecie w książce "Jadalne kwiaty", zaś o Festiwalu powspominam więcej w kolejnym wpisie :) Smacznego!
czwartek, 02 sierpnia 2018
Nasturcje pięknie obrodziły. Przynajmniej ma działce mojej koleżanki, bo na moim balkonie raczej nędznie ;) Jednak kochana J. pozwoliła mi narwać ich do woli. Niestety nie dane było im przetrwać długiej drogi powrotnej w nienaruszonym stanie, bo Synuś się zagapił i przyłożył moje nasturcje swoimi skarbami. Musiałam zatem zmienić kulinarne plany wobec tych apetycznych kwiatów i zapomnieć o efektownie ustrojonej nasturcjami sałatce. Uznałam, że w tych okolicznościach przerobię je na sos, bo przecież do zmiksowania kwiaty nie muszą pięknie wyglądać, a przy tym pikantny, rzeżuchowy smak nasturcji nie pójdzie na marne. Pikantny sos z nasturcji 2 szklanki kwiatów nasturcji Zmiksowałam wszystkie składniki, ale krótko, żeby wciąż było widać fragmenty pomarańczowych, żółtych i czerwonych płatków nasturcji. Przy okazji przypomnę kapary z owoców nasturcji, zupę z liści nasturcji, a sałatka z nasturcjami może wyglądać tak, jak na ostatnich warsztatach w Potoczku: Smacznego!
niedziela, 01 lipca 2018
Zapraszam na wspomnienie Festiwalu Kwiatów Jadalnych w Dobrzycy, które jest jednocześnie zaproszeniem :) W zeszłym roku podczas Festiwalu miałam zaszczyt być jurorem konkursu kulinarnego. Tematem przewodnim były oczywiście potrawy z kwiatów, choć uczestniczki jeszcze nieśmiało sięgały po bogactwo kwiatowych aromatów, to gorąco liczę, że w tym roku wykażą więcej odwagi! Bohaterką tegorocznej edycji Festiwalu Kwiatów Jadalnych będzie lawenda, więc spodziewam się feerii wspaniałych potraw. Kocham aromat lawendy, a lawenda po prostu kocha towarzystwo owoców, więc dziś polecam pierogi z porzeczkami z dodatkiem lawendy. Pierogi z czerwoną porzeczką i lawendą ciasto: nadzienie: do podania: Mąkę ze szczyptą soli zalać bardzo ciepłą wodą i zagnieść gładkie, elastyczne ciasto. Odstawić pod przykryciem na pół godziny, żeby wystygło i spęczniało. Porzeczki umyć, osuszyć i odszypułkować. Z gałązek lawendy oberwać kwiatki i posypać nimi porzeczki. Ciasto na pierogi rozwałkować lekko podsypując mąką, wycinać kieliszkiem kółka. Na każde kółko nakładać porcję czerwonych porzeczek z lawendą i zlepiać pierogi. Jeżeli ciasto klei się do palców, nie dosypujcie więcej mąki, tylko dłonie natrzyjcie olejem. Pierogi wrzucać na gotującą się wodę i gotować, aż wypłyną. Pierogi można podać z osłodzoną śmietaną 18% lub polane roztopionym masłem i posypane cukrem. Jeżeli nie używacie nabiału, skropcie pierogi delikatną oliwą, żeby się nie sklejały i przed podaniem oprószcie cukrem pudrem. Jeśli chcecie wzmocnić aromat lawendy, można zmielić cukier z lawendą i posypać danie takim lawendowym cukrem. Smacznego! Tymczasem zapraszam Was na III Festiwal Kwiatów Jadalnych w Ogrodach Hortulus Spectabilis w Dobrzycy (KLIK), który odbędzie się 14 i 15 lipca 2018. To doprawdy niezwykłe wydarzenie w absolutnie niezwykłym miejscu, które serdecznie polecam. Organizatorzy zaplanowali wiele atrakcji i posadzili ponad 20 odmian lawendy. Będę tam również ja na zaproszenie firmy POLAN. Będę opowiadać o kwiatach, ich smakach, możliwościach wykorzystania i właściwościach zdrowotnych, a także podpisywać moje książki. A dla czytelników Trochę Innej Cukierni mam 10 wejściówek na Festiwal. Zaglądnijcie na moją fejsbukową stronę po konkurs KLIK :)
poniedziałek, 07 maja 2018
W zeszłym roku kiszone stokrotki pokazała Justyna z DziczeJemy, kolejna osoba, która dzielnie niesie kaganek jedzenia dzikiego zielska. Podobno zainspirowały ją stokrotkowe kaparki z mojej książki "Pyszne chwasty" :) Przyznaję, że kiszenie stokrotek razem z łodyżkami jest o wiele prostsze niz skubanie samych pąków, a złapanie za łodyżkę i chaps do buzi ma swój urok. Więc teraz ja zainspirowałam się jej daniem. I to w kuchni właśnie jest cudowne, można wzajemnie się inspirować i wciąż odkrywać te same dania w nowych odsłonach. Kiszone stokrotki świeżo rozkwitłe stokrotki lub dojrzałe gotowe do rozkwitu pąki Rozpuścić 1 łyżkę soli w 1 litrze wody, a na mniejszą skalę: 1 płaską łyżeczkę na 1 szklankę wody. W słoiku ułożyć stokrotki, ewentualnie przyprawy (ale równie dobrze można kisić bez ich dodatku) i zalać solanką. Niektórzy zalewają gorącą, inni ciepłą, a jeszcze inni zimną. Ja zazwyczaj takie delikatne surowce zalewam zimną. Zakręcić słoik i odstawić na kilka dni. Potem przenieść do lodówki. Osobiście wolę stokrotki na wytrawnie niż w deserach, więc kiszone bardzo mi się podobają. Podaję je jako dodatek do kanapek, sałatek, przekąsek... Smacznego! P.S. A przy okazji zajrzyjcie do majowego numeru Poradnika Domowego, w dziale Smaczna kuchnia znajdziecie garść moich pomysłów. P.S.2. Zapraszam Was serdecznie na Festiwal Nauki i Sztuki w Krakowie na Rynku Głównym. To świetna impreza! A w namiocie Krakowskiej Akademii będę prezentowała dzikie rośliny jadalne (klik). |